Po wyjściu Myszatego, który stwierdził iż idzie zakupić w takim razie prezent dla ciotki, postanowiłam porozmawiać z Anastazją, gdyż jej reakcja na wspomnienie o typowej matce Polce mnie zastanowiła. Ale w sumie to Tadzik, tego nie ogarniesz. Nie, żebym coś do niej miała, ale w rodzinie, tym bardziej naszej, jeszcze jako żony Myszatego to jej nie widziałam. Mogłam się mylić, ale w naszej rodzinie by się nie odnalazła. Są w niej same nadęte bufony z kilkoma wyjątkami. Ludzie, którzy wżenili się, najczęściej są zabawni. I ciotka Luśka. Ona to jakiś wyjątek.
Zamykając drzwi, których kuzyn nie raczył, klnąc na jego głupotę i potykając się o własne buty, które w pośpiechu rozkopał, próbowałam ułożyć w głowie rozmowę z przyjaciółką. Wbrew pozorom nie było to łatwe. Wstąpiłam jeszcze do kuchni po ciasteczka i sok, po czym weszłam do salonu, gdzie blondynka siedziała na kanapie z książką w ręku.
- Ziemia do Anastazji – postawiłam jej przed nosem słodycze.
- Co? – spytała zdezorientowana, odkładając książkę na stół.
- Jak tam z Myszatym? Układa się wam? – puściłam do niej oczko.
- Jasne – wyszczerzyła się. – A czemu pytasz?
- A nie planujecie czegoś więcej? – nalałam sobie soku do szklanki, wyciągniętej z kredensu.
- Nie wiem – popatrzyła na mnie. – Chyba nie.
- Chyba? – dobitnie zaakcentowałam to słowo.
- No wiesz, on na razie nie chce niczego więcej. Jest ode mnie dwa lata młodszy i do tego gra.
- Czemu dziwnie zareagowałaś? – spytałam prosto z mostu.
- Dziwnie? Nie. Skąd? – odpowiedziała trochę za szybko, co dało mi do myślenia jeszcze bardziej.
- Za szybko odpowiadasz, rumienisz się na wspomnienie o dzieciach. Więc pytam – prychnęłam.
- No dobra, już dobra. Chyba jestem w ciąży. Ale nie mów Pawłowi.
- Chyba? – uniosłam brew.
- Jeszcze nie sprawdziłam –wyszczerzyła się do mnie znowu.
Popatrzyłam uważniej na nią. Miała młodszego chłopaka, proste było, że dziecko w tym momencie na rękę niezbyt pasuje. Jednak, objawy ciąży są podobne do zwykłego stresu. Miałam nadzieję, że w tym przypadku jest to druga opcja. Usłyszałyśmy w przedpokoju otwierane drzwi i donośny huk. Wstałyśmy i zobaczyłyśmy, jak Myszaty zbiera się z podłogi, wycierając krew z nosa. Uderzyłam się ręką o czoło. Co za sierotka. Za nim stał Łukasz, zaśmiewając się do łez.
- Co cię tak bawi? – spytała Anastazja, pomagając Pawłowi wstać.
- Siedział w autobusie i jakiś gówniarz związał mu sznurówki. Mówiłem mu, żeby je przeciął, ale się uparł, że dojdzie aż tutaj, więc jest.
Wyszłam na korytarz, do bruneta, gdyż miałam mu coś do powiedzenia. A i te dwa gołąbeczki również chyba powinny na chwilę zostać same, w końcu opatrywanie zbliża ludzi. Usiadłam na schodach i poczułam ciepło jego ciała przy swoim. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Łukasz, co z twoją żoną? – spytałam, wpatrując się w jego oczy.
- Musi przyjechać z Włoch i będzie sprawa rozwodowa.
W środku wszystko mi podpowiadało, że źle robię, że nie powinnam się z nim spotykać, zanim nie weźmie tego rozwodu, ale z kolei cholerne serce mówiło inaczej. I weź tu człowieku się ogarnij i zrozum.
Dno.
Ale zdałam chemię =^.^=
Jakie dno się pytam??? Jakie dno??? Mie się podoba! Biedny Myszaty cóż za inteligencja lub zwykłe lenistwo:)
OdpowiedzUsuńJakie dno? Super jest;)
OdpowiedzUsuńOj biedny Myszaty;d
Pozdrawiam serdeczni i czekam na kolejny;)
To ja gratuluję, chodź, Tyśka, walniemy sobie na oblanie jakiegoś pochodnego węglowodorów z grupy hydroksylowej. :D
OdpowiedzUsuńTadzik w ciąży? Cholera, może być ciekawie, tym bardziej że Myszaty ostatnio, jak widać, ma problemy z koordynacją i dzieciakami. :P
Tadzik i Myszaty rodzicami + moja reakcja = hahahahhahahahah : )
OdpowiedzUsuńFajny rozdział.
Czekam na więcej.
Pozdrawiam. : )
O.o małe Zatorskie?! Ten no w szoku jestem?! Ale gratulacje gratulacje! Może zbyt wczesne ale chęci się liczą. Zator łajza hahah. No i Łukasz. Jeśli on się rozwodzi to serducha trzeba słuchać, będzie piękna para :)
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM !!!