niedziela, 18 sierpnia 2013

Wspomnienie jedenaste

          Pożegnałam się z Łukaszem po kilku godzinach rozmów o niczym i dosłownie pięć minut po jego wyjściu w progu stanęli Myszaty z Tadzikiem. Oboje mieli miny pod tytułem i tak wiemy, co się działo. Czasem mnie po prostu przerażali. Oboje byli niesamowitymi umysłami ścisłymi, ale ich umiejętność dedukcji była po prostu ogromna.
    - No i jak tam? – spytała blondynka, rozsiadając się na kanapie w salonie.
    - Ale co? – odpowiedziałam pytaniem, nastawiając wodę na kawę.
    - Już ty dobrze wiesz co – wtrącił się Myszaty, oglądając jakieś zdjęcie, które wyczarował nie wiadomo skąd.
    - Dużo, by opowiadać, a wy jak? – próbowałam zmienić temat.
    - Nie próbuj się wykręcać –powiedział  mój kuzyn, odkładając ramkę z fotografią i wchodząc do kuchni. – Mam nadzieję, że nie zostanę wujkiem wcześniej niż ustawa przewiduje?
    - Mam 27 lat! Myślę, że to już wiek na dziecko – wystawiłam mu język. Też byłam pełna obaw, ale miałam nadzieję, że jakoś się ułoży.
           Niestety, Anastazja i Myszaty nie dali się zwieść i wzięli mnie w krzyżowy ogień pytań.  Musiałam im opowiedzieć wszystko, pomijając wątek seksualny. Oczywiście zaraz stwierdzili, że będziemy dobraną parą, że nam się ułoży i skończymy w pięknym domku na wsi z dużym ogródkiem, psem i dwójką dzieci.
             Myszaty, jak to on, musiał jeszcze wpleść kilka uwag typu, że dziecko powinnam nazwać Lucyna, jeśli to będzie córka na pamiątkę ciotki Luśki, wielkiej siostry, której teksty powalają wszystkich. Obiecałam mu, że jak się zamknie to kiedyś będzie mógł zostać chrzestnym. Był to bardziej krzyk z naciskiem na kiedyś, bo przecież, kurde, jeszcze w żadnej ciąży nie byłam, prawda?! Masakra, jak się potrafili czegoś uczepić, mogli drążyć ten temat do usranej śmierci, a nawet jeszcze dłużej.
              Przyjemną wymianę zdań przerwał nam telefon Pawła, wygrywając dziwną melodyjkę. Ten odebrał, przełączając na głośnik, gdyż była to właśnie nasza ciocia.
  - Słucham? – bardziej mruknął, niż powiedział.
  - Wyciągnij ten kartofel z gęby, jak do mnie mówisz, gówniarzu! – cała nasza trójka parsknęła śmiechem. Ciocia miała dobry humor! Nawet bardzo.
  - Cześć ciociu – wtrąciłam się.
  - No, młody Zatorski, słyszę iż sam nie jesteś. To dobrze. Im więcej tym lepiej. Przyjeżdżajcie w ten weekend do mnie, bo robię imieniny. Znaczy swoje.
  - A wujka? – spytał Paweł, wertując kalendarz. Przecież Lucyny to nie teraz.
  - A tego ślimaka jednego, też! To bardziej jego niż moje, ale on nie raczył mi złożyć życzeń z okazji Dnia Kobiet, więc się mszczę.
  - Dobrze, ciociu, na pewno przyjedziemy.
  - I weźcie ze sobą tę blondynę, jak jej było? Tadek?
  - Tadzik! – Anastazja również nie wytrzymywała ze śmiechu.
  - Właśnie ją! Więc do zobaczenia. Muszę jeszcze zadzwonić do tego wiecznie nieogolonego bufona, mojego najmłodszego brata.
  - To mój tata – mruknęłam.
  - Toć mówię! Do zobaczenia – jej donośmy śmiech zakończył naszą rozmowę.
           Zaczęliśmy się śmiać, gdyż ciotka potrafiła powiedzieć taki tekst, że można było się pokładać  kilka dobrych dni. Gdy już otarliśmy łzy, Paweł w końcu doszedł do głosu.
  - No, Lela, może w końcu się ustatkujesz i będziesz szczęśliwą mamą – dostał za to w łeb.
  - Nie jestem jak typowa matka Polka, która dwa razy w życiu uprawia seks i ma dwójkę dzieci – prychnęłam, udając obrażoną.
             Anastazja natomiast zakaszlała i odwróciła głowę zawstydzona. Udałam, że nic nie widziałam, natomiast zanotowałam w pamięci, iż mam z nią poważnie porozmawiać.
Miało być trochę inaczej, ale postanowiłam rozwinąć wątek ciotki Luśki, co by nie było za nudno. 
Ja nie chcę na zdawkę ;__;

6 komentarzy:

  1. Ciotunia jest świetna! Szkoda, że ja mam same nie znające się na żartach dewoty!

    OdpowiedzUsuń
  2. Poproszę taką ciotkę, i to najlepiej teraz, tu do Atlanty! Przynajmniej bym się nie nudziła w takie niedziele wolne od pracy. :D
    Ja tam nie mam nic przeciwko małemu Łukaszowi. Ekhem, miałam na myśli Lucynę. :P

    Będzie dobrze, zaliczysz chemię. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahhaha.. też chcę taką ciocię. ; )
    Czekam na ciąg dalszy, bo coraz ciekawiej się robi.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciocia Lucynka wymiata;d Chyba każdemu czytelnikowi się spodobała;)
    Fajny rozdział;)
    Pozdrawiam serdecznie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciotka wymiotła system! xD
    Fajnie, że wprowadziłaś trochę śmiechu do opowiadania ;)
    Pozdrawiam, Lady Spark

    OdpowiedzUsuń
  6. Na zdawkę marsz!
    O tak, myślę, że ciotka Luśka to an wszystkich korzystnie wpłynie :D A imieniny będą przednie :D Liczę na jakieś obszerniejsze sprawozdanie ;p
    Może Łukasz się wybierze z nimi? ;>
    Hmm może jednak będzie kiedyś dziecko? A może szybciej u Tadzika? :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń